Świat satyrycznie zilustrowany
„Wspomnienia” i „emocje” – tych dwóch słów Zbigniew Woźniak używa najczęściej, mówiąc o swoich pracach. To pierwsze towarzyszy przede wszystkim jego wczesnym rysunkom satyrycznym, drugie natomiast pojawia się w czasie rozmów o dziełach najnowszych, najbliższych samemu Artyście. To w nich powrócił do zjawiska, jakie sam niegdyś określił mianem „stwarzania napięć” pomiędzy formą a treścią, które ma prowokować widza – obserwatora tego procesu – do zadawania pytań.
W roli rysownika satyrycznego zadebiutował w końcu lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku i od razu został zauważony przez krytykę. Jego prace, zarówno czarno-białe rysunki, pełne symboliki i niezwykłej elegancji, jak i wypełnione kolorem kompozycje malarskie, były publikowane w licznych czasopismach. Otrzymał za nie wiele nagród w kraju i zagranicą, do których w 1986 roku dołączyło najcenniejsze wówczas dla polskich rysowników satyrycznych i karykaturzystów trofeum – Złota Szpilka. Mimo tak wielu sukcesów, po 1989 zdecydował się na rozstanie z rysunkiem satyrycznym na rzecz pracy z młodzieżą i swojej drugiej artystycznej pasji – ceramiki. Rzadko powracał do rysunku, częściej – do malarstwa olejnego, poszukując innych form wyrazu. Dziś może trudno jest zrozumieć motywy jego ówczesnej decyzji, ale – jak sam przyznaje – wydawało mu się wtedy, że satyryczne i wypełnione metaforą widzenie rzeczywistości nie znajdzie zrozumienia w świecie, który zachłysnął się dosłownością i krzykliwym jej obrazowaniem. Tak, jakby obawiał się, że na jego „rysunki z kluczem”, nawet te o charakterze politycznym, nie będzie już w nim miejsca. Do tej formy twórczości powrócił dopiero po wielu latach.
Najświeższe wspomnienia i emocje wiążą się z napływającymi kolejno informacjami o sukcesach prac Woźniaka i przyznawanych mu nagrodach. W ciągu czterech ostatnich lat zdobywał je między innymi na legnickim Satyrykonie i w konkursach organizowanych przez Stowarzyszenie Polskich Artystów Karykatury oraz Muzeum Karykatury w Warszawie. Sam Artysta nie krył swojego zaskoczenia tymi wydarzeniami. Niezwykle skromny…, stonowany…, zagadkowy… Trochę tak, jak jego artystyczny świat. Wypełniony motywami nawiązującymi często do tych z surrealistycznych wizji, które tworzyli Salvadore Dali, René Magritte czy Giorgio de Chirico. Z niecodziennymi pomysłami na ich zestawianie i z towarzyszącymi tym wyobrażeniom, zaskakującymi krótkimi komentarzami oraz tytułami prac. Nie wdzierają się one jednak z krzykiem do naszego świata. Pozostają w tej starannie skonstruowanej przez Artystę formie wzajemnego współistnienia obrazu i jego znaczeń. Czasem łagodnie satyrycznych, a czasem gorzkich w swej ironii. Woźniak nie unika w nich odniesień do problematyki społecznej i politycznej, jak chociażby w pracach „Siewcy”, „Rodacy przy pracy” czy „Tylko po marchewkę”. Jest rysownikiem-satyrykiem, który po mistrzowsku potrafi wykorzystać siłę ironii i żartu. Zaskakuje celną puentą, prezentowaną często w niezwykle do jej treści kontrastowej, bo poetyckiej, a niekiedy nawet bajkowej „formule”. Nie proponuje jednak gotowych recept na rozwiązanie wszystkich problemów. To pozostawia już innym, na nowo odkrywając dziś przed nami swój satyrycznie zilustrowany świat. Cieszę się, że dzieje się to w Muzeum Karykatury im. Eryka Lipińskiego w Warszawie.
Elżbieta Laskowska
p. o. Dyrektora Muzeum Karykatury im. Eryka Lipińskiego