Karol Ferster
bez tytułu, 1972
tusz, papier
nr inw. MK 21341
Dzisiaj przedstawiamy rysunek bez tytułu Karola Ferstera, który został opublikowany w „Szpilkach” (1972, nr 43) jako ilustracja do artykułu Kwatera autorstwa Władysława Smólskiego. Co ciekawe, był to tematyczny numer tygodnika poświęcony w całości duchom i upiorom. C
hoć miłośnikom rysunku prasowego Karola Ferstera przedstawiać nie trzeba, to warto w kilku słowach wspomnieć, że artysta zanim na dobre związał swe życie ze sztuką i pracą dla prasy ukończył studia prawnicze. Miał on bowiem kontynuować rodzinną tradycję, jednak nie czuł zupełnie powołania, aby wykonywać zawód prawnika. Pasjonowała go sztuka i pragnął zostać malarzem. Podjął więc kolejne studia, tym razem artystyczne na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, gdzie studiował w latach 1920-1926. Obecnie znany jest głównie ze swych rysunków prasowych, które publikował w wielu tytułach krajowych pod pseudonimem Charlie.
Pochodząca ze zbiorów Muzeum Karykatury praca Ferstera przedstawia uciekającego przed stadem ptaków stracha. Artykuł Smólskiego, do którego ilustrację przygotował Ferster opowiada historię majora Helmutha Kuntze, który po wkroczeniu Niemców do Warszawy otrzymał kwaterunek w kamienicy na ulicy Filtrowej. Zarekwirował dwa pokoje, jeden dla siebie, drugi dla dwóch innych żołnierzy. Wieczorem po powrocie major zauważył, że rodzina zasiadła do kolacji, ale złożona była głównie z kobiet i dzieci. Autor podaje: „Same kobiety – pomyślał major. Gdzież się podziali mężczyźni? Czy wszyscy uciekli za granicę? Powiedział jednak grzecznie zebranym smacznego, aby Polacy wiedzieli, że Niemcy reprezentują wyższą kulturę”. Major rozgościł się w przywłaszczonym pokoju, ale nagle zaczęły dziać się dziwne rzeczy – wazony zaczęły się przesuwać. Pomyślał, że to zmęczenie, więc położył się spać. Nocą obudził go chichot, tupot, jego buty były w zupełnie innym miejscu niż wieczorem. Wstał, aby je poprawić, wtem coś jakby biczem smagnęło go po nogach. Już nie kładł się, tylko doczekał świtu w fotelu. Jego dwóch towarzyszy też spotkały dziwne przygody, ale żaden nie przyznał się do nich ze strachu i wstydu. Następnej nocy działy się jeszcze straszniejsze rzeczy. Major widział jakieś widmo. Rano był jeszcze bledszy niż dnia poprzedniego. Pozostali żołnierze w nocy także byli nawiedzani przez duchy, już tym razem zameldowali o tym majorowi, a ten zgłosił to właścicielce mieszkania. Zdziwił się, gdy się dowiedział, że gospodyni wie, że w domu straszy. Na pytanie czemu nie odsprzedali mieszkania, usłyszał odpowiedź: „Niestety, mieszkanie jest własne, spółdzielcze. A że nikt go nie chciał od nas odkupić, nie mieliśmy innego wyjścia, tylko się do tego przyzwyczaić. Możliwe, że to duchy z biegiem lat przyzwyczaiły się do nas. Dość, że traktują nas mniej złośliwie niż na początku”. Major zapytał, ile to trwało, ale gdy dowiedział się, że parę lat, oświadczył: „Proszę pani – powiedział oficjalnym tonem – pani mieszkanie nie odpowiada warunkom wymaganym przez oficerów Wermachtu. Wyprowadzam się stąd jeszcze dziś”. Wyprowadzka Niemców stała się sensacją. Natomiast wytłumaczenie tej zagadkowej sytuacji dała sama właścicielka mieszkania, która w rozmowie z koleżanką, powiedziała, że nie sadziła, aby zdolności jej mamy mogły oddać im aż taką przysługę. Koleżanka zdziwiła się: „Co ty mówisz? Więc twoja mama jest medium?”. A gospodyni odpowiedziała: „Była kiedyś, i to sławnym na świecie. Jeździła za granicę na seanse z koronowanymi głowami. Ale od kiedy się postarzała, swoich właściwości używa tylko, że tak powiem, do celów domowych…”
Praca podarowana została Muzeum w 2020 roku.
Magdalena Wrzosek