Stefan Wielgus
bez tytułu, 1958
tusz, akwarela, tempera, papier
nr inw. MK 3986
Kto pamięta, gdzie w Warszawie stoi mężczyzna z kielnią? Oczywiście, na MDM. Socrealistyczny pomnik jednego z „Obywateli klasy robotniczej Polski Ludowej” w rysunku Stefana Wielgusa (1917-2001) zastąpiony został innym bohaterem. W latach 50. XX w. cwaniak warszawski o charakterystycznym ubiorze, manierze mówienia oraz zachowaniu kontrastował z propagowanym przez partię socjalistycznym „ludem pracującym” nie tylko swoim wyglądem i sposobem bycia. Stanowił uosobienie braku szacunku wobec obowiązujących norm społecznych, a przypisywane mu unikanie odpowiedzialności, przebiegłość czy prowadzenie nielegalnych interesów sprawiło, że dla szanujących się obywateli był typem „spod ciemnej gwiazdy”.
Aby lepiej zrozumieć rysunek Wielgusa, warto przypomnieć kilka faktów dotyczących MDM-u. Marszałkowska Dzielnica Mieszkaniowa została wzniesiona w latach 1950-1952 przez zespół architektów pod kierunkiem Józefa Sigalina i Stanisława Jankowskiego. Zgodnie z obowiązującą w tym czasie doktryną „Szeroki układ przestrzenny, monumentalność i forma budowli składają się na walory główne te dzielnicy i wykazuj, jaki w budownictwie Warszawy uczyniono postęp na drodze do realizmu socjalistycznego”, pisano w „Stolicy” dodając: „dekoracje są wykonane w szlachetnym rzemiośle kamieniarskim, a nie w szablonowych gipsaturach, jak również bogactwo tych dekoracji. Wyraźnie bowiem widać współpracę architektów z plastykami i rzeźbiarzami, która nigdzie w Warszawie nie wystąpiła dotychczas w takiej skali”. Umieszczone na elewacjach budynków mieszkalnych monumentalne socrealistyczne rzeźby (górnik, hutnik, kolejarz, murarz, rolnik, przedszkolanka, Matka z dzieckiem, włókniarka) sławić miały herosów i heroiny Polski Ludowej.
Pomimo typowej dla Polski Ludowej propagandy sukcesu „cwaniactwo” było powszechne nie tylko przy budowie słynnego MDM-u, dalekiego od doskonałości nawet po wielu latach od triumfalnego zakończenia prac. Wątpliwy bohater w czerni, o zmrużonych oczach, szelmowskim uśmiechu, nonszalanckiej pozie i szponiastych stopach ciężko zapracował na to, aby umieścić go w złotej niszy ze złotą tabliczką. Pomimo tak negatywnej oceny cwaniaka to on a nie murarz przeniknął do lokalnego folkloru, nabierając z czasem ogłady i nadając miastu swoistego kolorytu.
Pracę zakupiono do zbiorów w 1982 r.
Aldona Tołysz